środa, 19 czerwca 2013

Königsallee

Jednym z najważniejszych punktów w Düsseldorfie jest Königsallee, czyli Aleja Królewska na której znajdują się najsłynniejsze i zarazem najdroższe sklepy, hotele i restauracje. Aleję przecina "usiana" pięknymi mostami fosa. Nie ma co pisać, trzeba zobaczyć :)






 



przynajmniej jak mówią, że trzeba sprzątać, to jest CZYM to sprzątać ;)





Wśród wszystkich Lacostów, Jil Sanderów, Benettonów, Armanich, czy Hugo Bossów, znalazłam ten sklep: American Apparel. Jest niesamowity. Wszystkie spódniczki, zegarki, spodnie, sukienki... przenoszą w czasy amerykańskiego snu z dawnych lat. Spójrzcie na ich kolekcję: American Apparel


poniedziałek, 17 czerwca 2013

czasu niemieckiego

Jestem! Mam się dobrze. Wzięłam odkurzacz, miotłę i odświeżam bloga! Jestem bardzo zmęczona, bo dziś wracałam z krótkiego pobytu w Polsce. Prawie 14 godzin w autobusie daje w kość i to dosłownie. W ciągu tych kilku dni w Polsce pojechałam do kochanego Pasłęka, posiedziałam sobie trochę na uczelni (co dwie sesje to nie jedna!), zawitałam do Warszawy, odwiedziłam moje Słoneczka, czyli Klub Tańca Słońce oraz poprowadziłam gościnnie odcinek Kuriera Akademickiego. Ah, sporo tego.

Teraz próbuje doprowadzić moje studenckie mieszkanie do jakiegoś ładu i składu, bo Japonka i Brytyjka tolerują stare kapusty na parapecie, hodowlę kotów na podłodze oraz składowanie kartonów (w dużych ilościach) w kuchni. Komunikuję się z nimi za pomocą wiadomości na karteczkach ("Może byśmy się jakoś podzieliły sprzątaniem?"), bo spotkanie się "na żywo" nie zdarza się często. Dziś do wiadomości dołączyłam toruńskie pierniczki <3 Risa - Japonka, jak zwykle reaguje w przemiły sposób :)







Ale do rzeczy. Powroty do Niemiec mają to do siebie, że wewnętrzny translator miewa pewne opóźnienia. Możecie sobie tylko wyobrazić, jak wyglądała moja wymowa na dzisiejszej fonetyce po 3 godzinach snu i 10 dniach spędzonych w Polsce ;) Człowiek również odzwyczaja się od niemieckich zwyczajów związanych z pojęciem czasu:

1. Moja część lodówki świeciła pustkami. Po krótkiej drzemce postanowiłam zrobić zakupy, zapominając, że centra handlowe są zamykane o godzinie 20.00. Kiedy weszłam do Dusseldorf Arkaden około 19.58 zobaczyłam jeden wielki popłoch. "No tak. Za 2 minuty zamykają sklepy." Zaczynam doceniać polskie galerie handlowe otwarte do późnych godzin wieczornych, a Tesco 24 h powinno dostać nagrodę od klientów.

2. Kolejnym przykładem zaginania czasu niemieckiego jest komunikacja miejska. Może powstać o tym cały esej! Odmierzacze czasu na przystankach są niemal wyjęte ze świata magii! Jedno spojrzenie - "Aha, za 12 minut mam autobus", kolejne spojrzenie w następnej sekundzie - "Już za 7!". Tylko, że te 7 minut trwało 5 minut, a komunikat "sofort" ("natychmiast") trwał jakieś 3. A o znikaniu z odmierzacza autobusów i ponownym się ich pojawianiu już nie wspomnę ;)


3. Obalam mit idealnych niemieckich pociągów. Spóźniają się! I to niekiedy 1,5 h nawet bez zasp śniegowych, czy "złych szyn".

I gdzie ten Ordnung, ja się pytam?!

niedziela, 19 maja 2013

Pchli targ

Pchli targ jest w Niemczech bardzo popularną ideą. Raz w tygodniu, najczęściej w sobotę lub niedzielę na wyznaczonym placu, handlarze rozkładają swoje "kramy". Zdecydowanie nie są to Niemcy, a ludzie z krajów wschodnich, którzy handel mają we krwi.

Wybrałam się tam w sobotę, by kupić rower. Posiadanie go w Düsseldorfie jest rzeczą niezbędną, ponieważ nie ma tu komunikacji nocnej, a najbliższy sklep znajduje się 20 minut drogi autobusem od kampusu.

Na pchlim targu trzeba pamiętać o zasada numer jeden: targuj się, ile możesz! Mi udało się utargować 10 euro :) i w ten oto sposób jestem posiadaczką Herkulesa w kosmicznych kolorach.



Pchli targ w Düsseldorfie jest nie tylko miejscem zakupów, ale również i rozrywki. Co tydzień gości tam inna "gwiazda muzyki" ;). Samo miejsce ma swój urok - co chwilę słychać okrzyki handlarzy, zachęcających do kupna swoich produktów, w powietrzu czuć zapach świeżych bułeczek, a dookoła znajdują się rzeczy, które były świadkami niejednej ciekawej historii...

Pełna profeska - strona internetowa http://www.troedelmarkt-aachenerplatz.de/de/

piątek, 3 maja 2013

Ah! Aachen!

Ostatnie kilka dni spędziłam na przygotowywaniu się do majówkowego pobytu w Polsce. Już się przyzwyczaiłam, że zawsze wezmę ze sobą za dużo rzeczy, a walizka zawsze będzie za ciężka. Bagaż, jak się okazuje, to przy 13 godzinach spędzonych w autobusie najmniejszy problem. Ale o podróżowaniu na trasie Niemcy - Polska i Polska - Niemcy kiedy indziej.
Póki co, chciałabym podzielić się wrażeniami z wycieczki do Aachen, czyli Akwizgranu. Kiedy ma się legitymację studencką, która uprawnia do bezpłatnego podróżowania pociągami po całym landzie, decyzja o poznawaniu kolejnego miasta zapada w kilka sekund i wygląda mniej więcej tak: "Ej ludzie, ma ktoś ochotę jechać w weekend do Aachen?". Chwila namysłu. "No jasne!". Wsiadamy w pociąg i jedziemy ponad godzinę do Aachen - Akwizgranu, który został zbudowany za czasów rzymskich pod nazwą Aquae Grani lub Aquisgranum (od Granusa celtyckiego bożka uzdrowień) jako miejscowość uzdrowiskowa.  Miasto jest położone niedaleko granicy z Belgią i Holandią, więc od razu dostajemy smsa o kosztach połączeń zagranicznych. Aachen, oprócz swoich źródeł leczniczych, słynie z bardzo dobrych technicznych szkół wyższych i ... produkcji czekolady :) Miłośnikom słodyczy nie może umknąć również nazwa "Printen". Jest to tamtejsza najsłynniejsza "słodkość", której początek produkcji sięga 1820 roku. Już po pierwszym gryzie, można stwierdzić, że smakuje jak nasz polski pierniczek. Póki co, "nakarmcie" swoje oczy zdjęciami ;)




 katedra i magnolie





 jednorożec <3





Printen!





eeee :/

 
 Ratusz


 polska reprezentacja

 a sobie cupnę!

 PEŁNE regały książkowe

sobota, 27 kwietnia 2013

kunst im tunnel

Zburzę w tym momencie wszystkie stereotypy na temat Erasmusa. Skoro jest się w mieście mody i sztuki, nie wypada nie chadzać do galerii sztuki. tak, galerii sztuki ;) Ale zacznę od początku. Po przyjeździe do Düsseldorfu należy udać się do urzędu, żeby zarejestrować się jako "neue Düsseldorferin". Otrzymuje się pakiet powitalny z niezliczoną ilością ulotek. Jedna z nich uprawnia do zakupu w punkcie informacji turystycznej za 5 euro książeczki z darmowymi wejściami (lub z korzystnymi zniżkami) do muzeów, galerii, kin i innych tego typu obiektów kulturalno - rozrywkowych. Książeczka ze zniżkami ważna jest przez rok. Dziś postanowiłam wybrać się do Kunst im Tunnel (http://www.kunst-im-tunnel.de/d/index.html). Ciekawej galerii sztuki położonej nad samym Renem. Jak sama nazwa wskazuje, znajduje się w tunelu. Na górze jest miła kawiarnia, a na dole galeria. Obecnie można zobaczyć tam wystawę One Third White. 

W skrócie:
- ciekawe wariacje kilku artystów, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, w kolorystyce czarno - białej,
- forma galerii - interesująca i godna polecenia,
- dzisiejszy największy artysta w tej galerii - mały pan w czerwonych spodenkach i jego zabawka, czyli biała piłeczka. Zarażał wszystkich uśmiechem, tworząc niezły happening. Jednak panowie ochroniarzowie (sic!) się chyba na sztuce nie znają i poprosili mamę małego artysty o wyjście..

   
 like

 like

 dotarłyśmy do końca sztuki w tunelu



 mistrz


czwartek, 25 kwietnia 2013

24° Lewandowskiego

Niemcy zostały rozgrzane do czerwoności. Za sprawą Roberta Lewandowskiego i lata (nie mylić z Lato), które nadciąga w gwałtowny sposób. Nazwisko "Lewandowski" pojawiło się na pierwszych stronach większości niemieckich gazet. Prasa drukowana nazywa rzeczy po imieniu "Lewandowski pokonał Madryt". Co ciekawe, na największych niemieckich portalach internetowych, mówi się ogólnie o sukcesie całej drużyny, a nie pojedynczego gracza. Z kolei polskie serwisy "swoje chwalą i swoje znają". Aż chyba obejrzę kolejny mecz :)
Ważnym nazwiskiem jest dziś również "Celsjusz". Spójrzcie na zdjęcia i zobaczcie, co zrobił z pogodą :)








 




a na zdjęciach promenada nad Renem, okolice Starego Miasta i słynne "baobaby"